Choroba często odbiera nam pokój serca i nadzieję na jutro. Właśnie wtedy warto zwrócić się w wieczornej modlitwie do świętego Jana Pawła II, prosząc go o wstawiennictwo i uzdrowienie w cierpieniu.
W imię Ojca i Syna, i Ducha Świętego. Amen.
Siostro umiłowana, czy zdarza Ci się zasypiać ze łzami, pytając, skąd wziąć siłę, by przetrwać kolejną noc choroby i cierpienia?
Dziś pragniemy razem zwrócić się do świętego Jana Pawła II, którego życie było naznaczone bólem, a jednak w każdej chwili emanował pokojem i nadzieją. W tej modlitwie oddamy Bogu Twoje cierpienie, prosząc przez wstawiennictwo świętego Papieża o łaskę uzdrowienia, umocnienia i wewnętrznego pokoju.
Po wysłuchaniu tej modlitwy poczujesz, że nie jesteś sama – że nawet w ciemności choroby świeci światło nadziei, a Twoje serce może odpocząć w miłości Ojca.
Choroba jako droga, którą można przejść z Bogiem.
Siostro droga, choroba dotyka naszego ciała, ale równie mocno porusza duszę. Czasem boli nie tylko to, co fizyczne, ale i to, że czujesz się osamotniona, niezrozumiana, pozostawiona sama sobie w ciężarze, którego nie chciałaś i nie szukałaś. Choroba ma to do siebie, że odbiera poczucie kontroli – nagle to, co było proste, staje się trudne, a to, co było oczywiste, przestaje być pewne.
Ale właśnie tutaj, w cieniu choroby, Bóg nie przestaje być obecny. On widzi Twój ból, zna Twoje serce i pragnie, byś w Nim odnalazła oparcie. W każdej dolegliwości, w każdej słabości, w każdym westchnieniu On jest blisko. Choroba, choć trudna, może stać się drogą do jeszcze większej bliskości z Ojcem.
Spójrz na swoje cierpienie jak na krzyż, którego nie niesiesz sama. Jezus już przeszedł drogę cierpienia, a święci pokazali nam, że można ją przejść z godnością i nadzieją. W Twojej chorobie nie ma pustki – jest szansa na spotkanie z Bogiem, który w tej chwili mówi: „Nie zostawię Cię, córko moja.”
Wieczór, w którym oddajesz Bogu swoje troski, jest najlepszym momentem, by powierzyć Mu swój ból. To czas, by powiedzieć: „Ojcze, nie rozumiem, dlaczego cierpię, ale wierzę, że Ty jesteś ze mną.” W tej szczerości i prostocie rodzi się prawdziwa modlitwa, która leczy duszę, a przez duszę – także ciało.
Siostro, wiedz, że święty Jan Paweł II sam doświadczył cierpienia. Widział chorobę nie jako przekleństwo, ale jako wezwanie, by jeszcze bardziej ufać Bogu. On może być dla Ciebie przewodnikiem, orędownikiem i pocieszycielem w tych chwilach.
Ale czy wiesz, że nawet największe cierpienie może stać się źródłem łaski i przemiany – nie tylko dla Ciebie, lecz także dla tych, którzy patrzą na Twoją wiarę?…
Nadzieja rodzi się w cierpieniu.
Siostro umiłowana, kiedy choroba dotyka serca i ciała, pierwszą pokusą jest zwątpienie. Pojawia się pytanie: „Dlaczego ja, Panie? Dlaczego muszę to przechodzić?” To naturalne, że w takich chwilach pojawia się bunt, łzy i poczucie, że nie ma wyjścia. Ale właśnie wtedy Bóg posyła świętych, aby przypomnieli nam, że cierpienie – choć trudne – może być drogą, która prowadzi do większej nadziei.
Święty Augustyn powiedział kiedyś: „Cierpienie samo w sobie nie jest dobrem, ale może stać się drogą do większego dobra, jeśli złączymy je z miłością Boga.” Te słowa pokazują, że choroba, która teraz wydaje się ciężarem nie do uniesienia, może w Bożych rękach zostać przemieniona w źródło łaski. To, co dziś boli, jutro może stać się świadectwem wiary i siły.
Święty Jan Paweł II dobrze rozumiał ten wymiar cierpienia. Cały świat patrzył na niego, gdy jego ciało stawało się coraz słabsze, a on jednak promieniował pokojem i ufnością. Nie zatrzymywał się na bólu, lecz ofiarował go Bogu. Siostro, i Ty możesz tak postąpić – nie przez własną moc, ale przez łaskę, którą Bóg daje każdemu, kto z ufnością się do Niego zwraca.
Twoja choroba nie musi być tylko bólem – może być modlitwą. Każdy oddech, każda łza, każda bezsenna noc mogą stać się ofiarą, która otwiera niebo. Wyobraź sobie, że Twoje cierpienie staje się mostem między Tobą a Bogiem, który w tej chwili mówi: „Jestem tutaj, blisko Twojego bólu.”
Właśnie tutaj przychodzi z pomocą święty Jan Paweł II – ten, który wiedział, jak dźwigać ciężar choroby, i który pokazał światu, że nawet w największej słabości można odnaleźć siłę. Proś go dziś, aby wstawiał się za Tobą, aby wypraszał Ci łaskę uzdrowienia, wewnętrznego pokoju i nadziei.
Siostro droga, być może myślisz teraz: „Ale ja nie mam siły, aby tak się modlić.” Wtedy wystarczy szept: „Święty Janie Pawle II, módl się za mną.” To proste zdanie może być jak iskra, która rozpala płomień nadziei.
Zatrzymaj się na chwilę i poczuj, że nie jesteś sama. Twoja modlitwa wznosi się teraz do nieba, a święty Papież pochyla się nad Tobą, aby w Twoim cierpieniu zobaczyć twarz Chrystusa.
A teraz chcę Cię, Siostro, poprosić o małe świadectwo. Proszę napisz w komentarzu „Ufność w cierpieniu” – niech to będzie Twoje wyznanie wiary, że nawet w najtrudniejszych chwilach wybierasz zaufanie. Twoje słowa mogą dodać otuchy innym, którzy także zmagają się z chorobą i szukają światła w ciemności.
Bo prawda jest taka: kiedy łączysz swój ból z Bogiem, nie jesteś już niewolnicą cierpienia – stajesz się świadkiem, że w najtrudniejszych chwilach można znaleźć nadzieję. A nadzieja nigdy nie zawodzi, bo ma swoje źródło w Ojcu, który Cię kocha.
I może właśnie wtedy, gdy Twoje serce będzie gotowe, zobaczysz, że cierpienie, które wydawało się końcem drogi, stanie się początkiem czegoś nowego. Bo w Bogu nic nie ginie, a każda łza ma swój sens.
Ale jest jeszcze głębsza prawda, o której chcę Ci powiedzieć: to, co wydaje się przegraną, w oczach Boga może stać się największym zwycięstwem…
Droga Siostro, nim przejdziemy dalej dołącz do naszej modlącej się rodziny – zasubskrybuj kanał, abyśmy razem, każdego dnia, mogli zanosić modlitwy o pokój, zdrowie i opiekę dla Ciebie i Twoich bliskich.
Zwycięstwo ukryte w słabości.
Siostro droga, wspomniałem wcześniej, że to, co wydaje się przegraną, w oczach Boga może stać się zwycięstwem. To wielka tajemnica wiary – tajemnica Krzyża. Jezus na Kalwarii wyglądał, jakby przegrał. Świat widział w Nim człowieka złamanego, opuszczonego, odrzuconego. Ale w tej właśnie chwili dokonało się największe zwycięstwo – zwycięstwo nad grzechem i śmiercią.
I Ty możesz w swoim cierpieniu odnaleźć cząstkę tego zwycięstwa. Twoja choroba, Twoja bezsilność nie są końcem drogi – one mogą stać się miejscem, w którym Bóg działa najpotężniej. On nie potrzebuje Twojej siły – On potrzebuje Twojego „tak”.
Święty Jan Paweł II nieraz powtarzał, że człowiek jest wielki nie przez to, co posiada, ale przez to, kim jest i jak dzieli się sobą z innymi. Kiedy chorujesz, być może nie możesz robić tylu rzeczy, co dawniej. Ale w tej słabości kryje się Twoja wielkość – bo właśnie wtedy Bóg ma przestrzeń, by działać w Twoim życiu.
Siostro umiłowana, pomyśl o chwilach, w których czułaś się najbliżej Boga. Czy nie były to często momenty trudne, kiedy łzy płynęły po policzkach, a serce było rozbite? To właśnie wtedy On przychodził najbliżej, jak Ojciec, który tuli swoje dziecko w ramionach.
Święty Jan Paweł II swoim życiem pokazał, że cierpienie może być drogą zwycięstwa. Choć jego ciało stawało się coraz słabsze, serce promieniowało coraz mocniej. Ludzie na całym świecie patrzyli na Papieża, który nie wstydził się swojej choroby, lecz uczynił z niej świadectwo – świadectwo wiary, nadziei i miłości.
Ty także możesz uczynić ze swojego cierpienia świadectwo. Nie musisz krzyczeć, nie musisz pisać wielkich ksiąg – wystarczy, że będziesz ufać i powtarzać: „Jezu, ufam Tobie. Święty Janie Pawle II, módl się za mną.” W tej prostocie kryje się zwycięstwo, które zmienia serca.
Może nie widzisz teraz owoców swojej modlitwy, może Twoje ciało wciąż słabe, a serce pełne lęku. Ale Bóg działa często w ciszy, w ukryciu. To, co dziś wydaje się bezsensowne, jutro może okazać się źródłem siły dla Ciebie i dla innych.
Siostro droga, wiedz, że Twoje cierpienie nigdy nie jest samotne. Każdy ból, każdy ciężar, który niesiesz, jest włączony w krzyż Chrystusa. A tam, na krzyżu, zawsze rodzi się życie.
Może zastanawiasz się teraz: „Jak mogę uwierzyć, że moje cierpienie jest zwycięstwem, skoro wszystko we mnie krzyczy z bólu?” To trudne pytanie, ale właśnie w nim kryje się tajemnica wiary. Wiara nie polega na tym, że nie czujemy bólu – wiara polega na tym, że w bólu znajdujemy Boga, który nas nie opuszcza.
Dlatego dziś, w tej modlitwie, chcę Cię zaprosić, abyś uwierzyła, że Twoja słabość może być Twoją siłą, że Twoja choroba może stać się miejscem spotkania z Chrystusem, a Twoje cierpienie – drogą do zwycięstwa.
Święty Jan Paweł II, który znał smak choroby, niech będzie Twoim przewodnikiem i orędownikiem. On nauczył nas, że zwycięstwo rodzi się nie wtedy, gdy wszystko układa się po naszej myśli, ale wtedy, gdy potrafimy powiedzieć: „Nie moja, lecz Twoja wola, Panie.”
Siostro, wiedz, że Twoje życie, nawet w chorobie, ma sens i wartość. Każdy dzień, każdy poranek, każde westchnienie – to dar, który możesz oddać Bogu. A On z tego daru uczyni coś pięknego, nawet jeśli Ty dziś jeszcze tego nie dostrzegasz.
Ale pozostaje jedno pytanie, które dotyka najgłębszych tajemnic serca: jak odnaleźć pokój w środku burzy, która nie ustaje?
Pokój, którego świat dać nie może.
Siostro umiłowana, zapytałaś sercem, jak odnaleźć pokój w burzy, która nie ustaje. To pytanie dotyka sedna życia duchowego, bo każdy z nas pragnie ciszy serca, nawet jeśli ciało jest niespokojne, a myśli niesione jak liść na wietrze.
Pokój serca nie jest tym samym, co brak cierpienia. Nie polega na tym, że problemy znikają, a choroba odchodzi. Prawdziwy pokój to głęboka pewność, że w samym centrum Twojego bólu obecny jest Bóg – żywy, bliski, pełen czułości. Jezus powiedział: „Pokój zostawiam wam, pokój mój daję wam. Nie tak jak daje świat, Ja wam daję” (Ewangelia według świętego Jana, rozdział czternasty, werset dwudziesty siódmy).
Widzisz, świat potrafi dać chwilowe ukojenie: słowo otuchy, lekarstwo, pocieszenie. To wszystko jest ważne i potrzebne. Ale to, czego świat dać nie potrafi, to pokój, który płynie z serca Jezusa. To pokój, który nie zależy od tego, czy czujesz się dobrze, czy źle, ale od tego, że wiesz – On jest z Tobą.
Święty Jan Paweł II często podkreślał, że człowiek nie może zrozumieć siebie bez Chrystusa. Także swojego cierpienia, swoich łez, swojej niemocy nie możesz w pełni pojąć bez spojrzenia na Ukrzyżowanego i Zmartwychwstałego. To właśnie Jego obecność nadaje sens temu, co po ludzku wydaje się bez sensu.
Siostro droga, wyobraź sobie swoje serce jako ogród. Być może teraz widzisz w nim chwasty lęku, suche gałęzie trosk, ciemne zakamarki smutku. Ale Duch Święty, którego wzywasz w tej modlitwie, potrafi przemienić Twój ogród. On wlewa do serca światło, które rozprasza ciemności. Tam, gdzie były łzy, pojawia się cisza. Tam, gdzie panował lęk, wyrasta nadzieja.
Pokój serca to największy cud, jakiego możesz doświadczyć nawet w środku choroby. Bo choć ciało słabe, dusza śpiewa pieśń ufności. To tak, jakbyś płynęła przez wzburzone morze, a w samym środku sztormu odkryła, że łódź jest bezpieczna, bo steruje nią sam Bóg.
Ale musisz zrobić jeden krok – oddać Mu wszystko, co nosisz. Oddać troski, choroby, smutki. Powiedzieć w prostocie: „Ojcze, nie rozumiem, dlaczego cierpię. Ale wierzę, że jesteś ze mną. Jezu, powierzam Ci moje serce. Święty Janie Pawle II, bądź moim orędownikiem.”
Siostro umiłowana, dziś zapraszam Cię, abyś nie zatrzymywała w sobie żadnego ciężaru. Zrób to teraz, w tej chwili. Wypowiedz w sercu wszystko, co boli, i złóż to u stóp Jezusa. A wtedy, krok po kroku, odkryjesz, że pokój zaczyna się rozlewać w Twoim wnętrzu jak cicha rzeka.
Chciałbym, byś zrobiła jeszcze jedną rzecz. Proszę, napisz w komentarzu słowa: „Jezu, daj mi Twój pokój”. Ten krótki akt wiary i ufności niech będzie publicznym wyznaniem Twojego serca. Niech stanie się modlitwą, która połączy Cię z innymi, którzy także pragną tego samego daru – pokoju serca, którego świat dać nie może.
A jeśli Twoje serce wciąż pyta: „Czy naprawdę Bóg widzi mój ból i odpowiada na moje wołanie?” – o tym opowiem Ci w kolejnym rozważaniu, które poprowadzi nas jeszcze głębiej w tajemnicę modlitwy o uzdrowienie.
Bóg, który odpowiada na Twoje wołanie.
Twoje serce pyta: „Czy naprawdę Bóg widzi mój ból i odpowiada na moje wołanie?” – i to pytanie nie jest słabością. To wołanie duszy, która pragnie bliskości, pewności, że jej łzy nie giną w pustce.
Tak, Bóg widzi. Tak, Bóg słyszy. Tak, Bóg odpowiada. Ale czyni to w sposób, który często przekracza nasze oczekiwania i ludzkie wyobrażenia. Kiedy prosisz o zdrowie, On może dać Ci uzdrowienie ciała – i wielu tego doświadcza. Ale nawet wtedy, gdy uzdrowienie nie przychodzi od razu, Bóg daje coś jeszcze większego – uzdrowienie serca.
Pomyśl o kobiecie, która cierpiała na krwotok przez dwanaście lat. Ewangelia według świętego Marka, rozdział piąty, opowiada, że wydała wszystko na lekarzy i nikt jej nie mógł pomóc. A jednak, gdy tylko dotknęła szaty Jezusa, została uzdrowiona. Dlaczego? Bo dotknęła Go wiarą. Jej gest był wołaniem serca: „Jezu, ratuj mnie.”
To samo dzieje się i dziś. Twój dotyk to Twoja modlitwa. Twoje spojrzenie ku niebu to Twój akt wiary. Twoje łzy, które spływają po policzkach wieczorem, są modlitwą, którą Jezus przyjmuje.
Święty Jan Paweł II sam nosił w swoim ciele cierpienie, którego nie ukrywał. Jego drżące dłonie, powolne kroki, trudne słowa wypowiadane w ostatnich latach życia były świadectwem, że Bóg jest obecny w cierpieniu. On nie odsunął bólu, ale nadał mu sens – uczynił z niego modlitwę, ofiarę, drogę jedności z Chrystusem.
Kiedy Ty modlisz się wieczorem, kiedy Twoje serce szeptem woła o cud, nie jesteś sama. Święty Jan Paweł II jest Twoim orędownikiem. On zna trud choroby. On wie, jak serce potrafi tęsknić za chwilą ulgi. Dlatego jego wstawiennictwo jest pełne współczucia i mocy.
Może Twoja choroba jest długa. Może już wiele razy modliłaś się i pytałaś: „Dlaczego jeszcze nie zostałam wysłuchana?” Właśnie w takich chwilach przypomnij sobie, że Bóg odpowiada na dwa sposoby. Czasem daje natychmiastowe uzdrowienie – by pokazać swoją chwałę. Czasem zaś daje siłę, byś wytrwała i by Twoje świadectwo stało się światłem dla innych.
Siostro droga, nie bój się mówić Bogu wszystkiego. Nie bój się powtarzać: „Panie, Ty wiesz, że jestem zmęczona. Ty wiesz, że potrzebuję pomocy. Ty wiesz, że tęsknię za zdrowiem.” To nie jest brak wiary – to jest szczerość. A Bóg kocha serca szczere, które nie ukrywają swoich ran.
Święty Jan Paweł II przypominał światu, że modlitwa nie jest tylko proszeniem, ale także otwieraniem się na wolę Boga. Gdy oddajesz Mu swoje troski, otwierasz przestrzeń, w której On działa. Czasem odpowiedź przychodzi w sposób delikatny – jak pokój serca, który nagle ogarnia Cię w nocy. Czasem w postaci nowej siły, której się nie spodziewałaś. A czasem w ciele – kiedy ból ustępuje, a Ty odzyskujesz zdrowie.
Dlatego w tej wieczornej modlitwie zachęcam Cię, abyś modliła się z ufnością, ale i z cierpliwością. Oddaj Bogu wszystko – i pozwól Mu działać tak, jak On chce. Pamiętaj, że każdy Twój szept, każda łza, każde spojrzenie ku niebu ma wartość nieskończoną.
Bo Bóg naprawdę odpowiada – i czyni to zawsze w najlepszy sposób, nawet jeśli Twoje oczy jeszcze tego nie widzą.
A jeśli wciąż zastanawiasz się, jak zauważyć znaki Bożej obecności w swoim życiu i jak uczyć się wdzięczności nawet w chorobie – o tym porozmawiamy w kolejnej części, gdy serce zanurzymy w tajemnicy uwielbienia i dziękczynienia.
Uwielbienie i dziękczynienie serca.
Siostro umiłowana, gdy zmęczone ciało prosi o odpoczynek, a serce drży w cieniu choroby, właśnie wtedy najpiękniejszą pieśnią duszy staje się uwielbienie. Dziękczynienie nie zawsze jest łatwe – bo jak dziękować, gdy boli? Jak śpiewać pieśń radości, gdy noc jest długa i ciężka? A jednak właśnie wtedy wdzięczność staje się najczystszą modlitwą.
Bóg nie oczekuje od Ciebie doskonałości. On pragnie Twojej szczerości. Jeśli dziś potrafisz wyszeptać choćby jedno „dziękuję” – za to, że żyjesz, za to, że oddychasz, za to, że ktoś bliski jest obok – to Twoja modlitwa staje się potężniejsza niż najpiękniejsze hymny.
Święty Jan Paweł II, patrząc na swoje cierpienie, nie przestawał powtarzać: „Totus Tuus” – „Cały Twój.” To było jego uwielbienie. Cały należał do Boga, nawet wtedy, gdy ciało odmawiało posłuszeństwa. Ty także możesz dziś powiedzieć: „Panie, cała jestem Twoja. Ojcze, dziękuję Ci, że trwasz przy mnie.”
Uwielbienie przemienia perspektywę. Gdy zaczynasz dziękować, serce odkrywa, że nie jest samo. Otwierają się oczy, które wcześniej widziały tylko ból, a teraz dostrzegają także promienie dobra. Może to uśmiech wnuka, może telefon od przyjaciółki, może chwila ciszy, w której poczułaś, że Bóg naprawdę cię słucha.
Wdzięczność w chorobie to nie naiwne udawanie, że wszystko jest dobrze. To decyzja, by zaufać, że Bóg działa mimo wszystko. To uznanie, że każdy dzień jest darem – także ten trudny. Bo każdy dzień daje okazję, by kochać, ufać, modlić się.
Siostro droga, dziękczynienie otwiera serce na cud. Kiedy przestajesz skupiać się wyłącznie na ciężarze choroby, a zaczynasz chwalić Boga wbrew wszystkiemu, w Twoim wnętrzu dokonuje się przemiana. Pokój, który wydawał się nieosiągalny, rozlewa się w Twojej duszy. Nadzieja, która gasła, zaczyna znów płonąć.
Spróbuj teraz w sercu powiedzieć:
„Panie, dziękuję Ci za to, że jesteś. Dziękuję za każdy oddech, za każdy poranek, za każdą chwilę, w której doświadczam Twojej bliskości. Święty Janie Pawle II, dziękuję, że orędujesz za mną, że jesteś przy mnie w mojej chorobie. Panie, niech moja słabość stanie się miejscem, w którym objawi się Twoja moc.”
To jest modlitwa, która otwiera niebo. To jest uwielbienie, które porusza serce Boga. To jest dziękczynienie, które sprawia, że nawet noc choroby rozjaśnia się światłem nadziei.
Siostro umiłowana, zapamiętaj: kiedy dziękujesz, choroba nie ma ostatniego słowa. Ostatnie słowo należy zawsze do Boga, który jest Miłością.
A teraz, w ciszy tego wieczoru, zanim przejdziemy do końcowego błogosławieństwa, połóż rękę na sercu i wyszepcz:
„Jezu, ufam Tobie. Ojcze, dziękuję. Święty Janie Pawle II, módl się za mną.”
Niech ta modlitwa zamknie dzisiejszy dzień i otworzy bramę do nocy pełnej pokoju.
błogosławieństwo.
Siostro umiłowana, oto dobiegła końca nasza wspólna wieczorna modlitwa. Razem powierzyłyśmy Twoje serce, Twoje troski i Twoją chorobę w ręce Boga Ojca, prosząc przez wstawiennictwo świętego Jana Pawła II o uzdrowienie i o łaskę pokoju. Niech ta modlitwa stanie się dla Ciebie źródłem siły, która nie gaśnie nawet w najtrudniejszych chwilach.
Pamiętaj, że każda Twoja łza jest dostrzeżona, każde Twoje wołanie wysłuchane, a każdy Twój akt wiary zapisany w sercu Boga. On nie zostawia Cię samej – Jego obecność otacza Cię jak światło, które rozprasza mrok.
Święty Jan Paweł II, który sam przeszedł przez drogę cierpienia, niech będzie Twoim orędownikiem. Niech jego modlitwa wyprasza dla Ciebie umocnienie, a jego świadectwo niech przypomina, że nawet w słabości można odnaleźć niezwykłą moc.
A teraz, z całego serca, błogosławię Cię na ten wieczór i na całą noc:
Niech Bóg Ojciec otoczy Cię swoją czułością,
niech Jezus Chrystus uzdrowi Twoje serce i ciało,
a Duch Święty niech napełni Cię pokojem, który przewyższa wszelki rozum.
Niech Twoja noc będzie spokojna, a sen błogosławiony. Niech aniołowie czuwają przy Twoim łożu, a Maryja – Matka Kościoła – otuli Cię płaszczem swojej miłości.
W imię Ojca i Syna, i Ducha Świętego. Amen.
Idź spać w pokoju, Siostro, bo Bóg jest z Tobą – dziś, jutro i na wieki.
Dodaj komentarz
Komentarze