– powierz Mu swoje troski.
Każdy z nas niesie w sercu troski, które często wydają się zbyt ciężkie do uniesienia. W tej wzruszającej litanii do świętego Jana Pawła II możesz oddać je w Jego wstawiennictwo i poczuć ukojenie płynące z modlitwy.
Siostro droga, czy zdarza Ci się wieczorem pytać samej siebie: „Kto naprawdę zrozumie ciężar moich trosk?”
Dziś chcę zaprosić Cię do modlitwy, w której swoje zmartwienia i lęki powierzysz świętemu Janowi Pawłowi drugiemu – temu, który całym życiem uczył nas, że w sercu Boga nie ma nic straconego.
W tej modlitwie będziemy razem przechodzić przez kolejne wezwania litanii, prosząc, by święty Jan Paweł drugi wstawiał się za nami, aby nasze serca mogły doświadczyć pokoju i nadziei.
Po wysłuchaniu tej modlitwy poczujesz, że nie jesteś sama ze swoimi troskami, że możesz je wszystkie złożyć u stóp Tego, który patrzy na Ciebie z nieba i oręduje przed Bogiem.
Zbliż się do serca Papieża, który był Ojcem.
Siostro umiłowana, kiedy wspominamy świętego Jana Pawła drugiego , przed oczami staje nam obraz człowieka, który całym sobą potrafił przytulić do serca nie tylko tłumy, ale i pojedynczego człowieka. Ile razy widziałaś jego uśmiech, jego wzrok pełen ciepła, jego dłonie wyciągnięte w geście błogosławieństwa. On był ojcem – dla świata, dla Kościoła, a także dla Ciebie.
Ale dziś chcę Ci powiedzieć coś więcej. Święty Jan Paweł drugi nie tylko żył na tej ziemi jako świadek Chrystusa, on wciąż oręduje za nami przed tronem Boga. I właśnie dlatego możemy z ufnością wołać do niego w naszych troskach.
Może nosisz w sercu ból, który wydaje Ci się zbyt ciężki, by o nim mówić. Może są sprawy, o których nie chcesz opowiadać nikomu, nawet najbliższym. Ale pamiętaj – Papież z Polski, który znał ból wojny, utraty rodziców, samotności, dobrze rozumie każde cierpienie. Jego serce, zahartowane przez doświadczenia, stało się jeszcze bardziej wrażliwe na potrzeby człowieka.
W tej modlitwie litanii nie będziemy tylko wspominać. Będziemy prosić. Będziemy powtarzać słowa, które jak perły modlitwy układają się w różaniec wstawiennictwa. Każde wezwanie to most pomiędzy Twoim sercem a sercem świętego Jana Pawła drugiego .
A wiesz, co jest w tym najpiękniejsze? Że kiedy wypowiadasz te słowa, nie jesteś sama. Tysiące serc na całym świecie, w różnych językach, również woła do niego w swoich troskach. Twoje westchnienie dołącza do ich modlitwy, tworząc jeden wielki hymn ufności.
Chciałbym, abyś dziś, Siostro, spróbowała otworzyć serce jeszcze szerzej. Abyś uwierzyła, że Twoje troski nie są zbyt małe ani zbyt duże, by powierzysz je Papieżowi z Polski. On wie, jak nieść je przed oblicze Pana.
I właśnie w tym miejscu chcę Cię zostawić z pytaniem – pytaniem, które otworzy drzwi do dalszej części naszej modlitwy: czy jesteś gotowa, aby naprawdę oddać swoje troski i pozwolić, by święty Jan Paweł drugi zaniósł je tam, gdzie Ty sama nie masz już sił dojść?
Słowo świętego, które daje siłę.
Siostro droga, święty Jan Paweł drugi zostawił nam słowa, które niczym lampy rozświetlają ciemności codzienności. Jedno z jego najczęściej powtarzanych zdań brzmi: „Nie lękajcie się! Otwórzcie, otwórzcie na oścież drzwi Chrystusowi!”.
Czy czujesz, jak te słowa brzmią także dziś, skierowane wprost do Ciebie? „Nie lękaj się.” W tych trzech prostych wyrazach zawiera się całe przesłanie nadziei. Może dziś Twoje serce drży, bo zmagasz się z chorobą, może martwisz się o dzieci czy wnuki, może nosisz w sobie lęk przed jutrem. Ale święty Jan Paweł drugi powtarza Ci, że nie jesteś sama, że Twoje życie jest w rękach Boga, a On pragnie dla Ciebie pokoju i dobra.
Liturgia i codzienna modlitwa uczą nas, że święci są nie tylko przykładem, ale i orędownikami. Kiedy przyzywasz imienia Jana Pawła drugiego , otwierasz się na jego obecność w swoim życiu. On może być dla Ciebie jak przyjaciel, jak ojciec, jak przewodnik, który pokazuje, że nawet w największych burzach można iść naprzód, jeśli serce trzyma się Boga.
Dlatego dzisiaj, modląc się słowami tej litanii, możesz powtarzać: Święty Janie Pawle II, módl się za nami. I niech każde wezwanie będzie jak kropla deszczu spadająca na wyschniętą ziemię Twojego serca, przynosząc ulgę i świeżość.
Spróbuj w tym momencie pomyśleć o jednej trosce, którą szczególnie chcesz powierzyć. Nazwij ją w swoim sercu. Może to być coś, co od lat nie daje Ci spokoju, albo coś, co wydarzyło się wczoraj i wciąż sprawia ból. Nie bój się powiedzieć tego głośno, nawet szeptem, bo Bóg zna Twój głos, a święty Jan Paweł drugi pragnie go usłyszeć w Twojej modlitwie.
Widzisz, siostro, w tej prostocie tkwi siła litanii. To modlitwa, która nie wymaga długich wyjaśnień, ale która uderza wprost w serce – krótkie wezwania, powtarzane z ufnością, zmieniają serce człowieka i otwierają je na cuda, których sam nie jest w stanie dokonać.
Chcę Cię w tym momencie poprosić o coś bardzo konkretnego. Abyśmy razem stworzyli wspólnotę wiary i ufności, proszę – napisz w komentarzu słowa: „Nie lękam się z Tobą”. Niech to będzie Twoje świadectwo odwagi, że z pomocą świętego Jana Pawła drugiego i samego Chrystusa uczysz się ufać, że lęk nie ma ostatniego słowa w Twoim życiu.
A teraz, gdy te słowa wybrzmiały w Twoim sercu, pragnę zaprosić Cię do jeszcze głębszego kroku, do którego przejdziemy w kolejnej części. Bo to, że nie musisz się lękać, to dopiero początek. Istnieje bowiem źródło pokoju, które czeka, aż zechcesz z niego zaczerpnąć, i ono odsłoni się przed Tobą w następnych słowach naszej modlitwy…
Źródło pokoju ukryte w modlitwie
Siostro droga, przed chwilą zatrzymałyśmy się nad słowami, które niosą w sobie odwagę – „Nie lękaj się”. Teraz chcę zaprosić Cię jeszcze głębiej, do miejsca, gdzie serce człowieka naprawdę odpoczywa, gdzie lęk traci swoją moc, a pokój zaczyna rozlewać się jak światło poranka. Tym miejscem jest modlitwa, w której nie tylko mówimy, ale i pozwalamy Bogu mówić do nas.
Pomyśl przez chwilę: ile razy w ciągu dnia jesteś otoczona hałasem? Telewizja, radio, rozmowy, codzienne obowiązki – wszystko to zagłusza cichy głos Boga. A On nie krzyczy, nie przymusza, On przychodzi w delikatności, jak łagodny powiew. Tak samo działa święty Jan Paweł drugi – nie jako ktoś, kto z hukiem wkracza w Twoje życie, ale jako orędownik, który szepcze do serca: „Zaufaj”.
Litania, którą odmawiamy, jest niczym rytm serca. Każde wezwanie to jakby oddech – wdech nadziei, wydech trosk. Gdy powtarzasz słowa: Święty Janie Pawle II, módl się za nami, Twój niepokój maleje, a Twoja dusza znajduje równowagę. To dlatego litanie są tak potężne – prostota słów ukrywa głębię spotkania z Bogiem i świętymi.
Spróbuj teraz wyobrazić sobie, że Twoje troski, które nazwałaś w poprzedniej części, są jak ciężkie kamienie. Każdy kamień to jedna trudność – choroba, zmartwienie, problem rodzinny, niepewność przyszłości. Kiedy modlisz się litanią, to tak, jakbyś kładła te kamienie u stóp świętego Jana Pawła drugiego , który zanosi je do samego Jezusa. A Jezus – jedyny, który potrafi przemieniać ciężary w błogosławieństwa – bierze je w swoje dłonie.
Siostro, Bóg zna Twoje łzy. On zna także te, które ukrywasz przed światem, bo nie chcesz martwić najbliższych. Każda łza jest modlitwą, a każda westchnienie – wołaniem o pomoc. W tej litanii uczysz się mówić: „Panie, nie chcę już dźwigać tego sama”. I to jest właśnie moment, w którym Twoja wiara wzrasta.
Ale zobacz, tu kryje się jeszcze coś głębszego. Bo pokój serca to nie tylko brak lęku. To także obecność pewności, że Bóg prowadzi Twoje życie nawet wtedy, gdy nie rozumiesz dróg, którymi idziesz. To jak spacer nocą po ścieżce, gdzie nie widzisz końca drogi, ale wiesz, że Ktoś trzyma Cię za rękę. I tym Kimś jest Pan, a obok Ciebie stoi święty Jan Paweł drugi , wstawiający się, byś nie utraciła tej pewności.
Litania jest jak rozmowa z przyjacielem – możesz wracać do niej codziennie, a jej słowa nigdy się nie zużyją. Za każdym razem dotykają innego miejsca w Twoim sercu, przynoszą nowe światło, nową nadzieję.
Dlatego właśnie w tej chwili chcę Cię zostawić z pytaniem, które prowadzi nas dalej: jeśli liturgia litanii uczy nas oddawać swoje troski Bogu przez ręce świętych, to czy nie kryje się w niej jeszcze głębsza tajemnica – dar przemiany Twojego serca, który Bóg przygotował właśnie dla Ciebie?
Na to pytanie odpowiemy w kolejnej części naszej modlitwy, kiedy razem odkryjemy, że powierzanie trosk świętemu Janowi Pawłowi II nie jest końcem, lecz początkiem drogi ku cudowi, którego Twoje serce tak bardzo pragnie.
Droga Siostro, zanim przejdziemy do dalszych rozważań, chcemy, abyś poczuła pełnię naszej wspólnej modlitwy. Zostaw nam swoją subskrypcję, a każdego dnia będziemy pamiętać o Tobie i Twoich bliskich, prosząc o Bożą opiekę, pokój w sercu i zdrowie dla całej Twojej rodziny.
Powierzanie trosk i przyjęcie nadziei.
Siostro droga, w poprzedniej części zatrzymałyśmy się nad litanią, która otwiera serce na pokój i daje Ci odwagę, by nieść Twoje sprawy do Boga przez ręce świętego Jana Pawła drugiego . Teraz chcę poprowadzić Cię dalej – do miejsca, gdzie nie tylko oddajesz swoje troski, ale pozwalasz, aby zostały przemienione w nadzieję.
Zauważ, że w codziennym życiu wiele razy mówisz: „Już nie dam rady”, albo „To mnie przerasta”. Ale czy wiesz, że w tych słowach, jeśli wypowiesz je wobec Boga, kryje się siła? Bo to właśnie wtedy, gdy człowiek czuje swoją bezradność, Bóg otwiera przestrzeń, aby mógł działać.
Święty Jan Paweł drugi w swoim życiu wiele razy doświadczał cierpienia, bólu i trudnych doświadczeń. A jednak z tych trudności wyrastało świadectwo, które dziś daje światu światło. On sam, jako Papież, pokazał nam, że serce człowieka, które powierza się całkowicie Bogu, staje się mocniejsze niż wszystkie przeszkody.
Dlatego, moja Siostro, teraz zapraszam Cię, abyś wewnętrznie powiedziała: „Panie, ja już nie chcę sama dźwigać tego ciężaru. Oddaję go Tobie, przez ręce świętego Jana Pawła drugiego . Te słowa, jeśli wypowiesz je z wiarą, staną się jak klucz otwierający zamknięte drzwi.
Pomyśl przez chwilę: co teraz najbardziej boli Twoje serce? Może jest to choroba Twoja lub kogoś bliskiego. Może to lęk o przyszłość dzieci albo wnuków. A może to osamotnienie, które wieczorami szczególnie mocno daje o sobie znać. Cokolwiek to jest – wypowiedz to w sercu i połóż u stóp Pana.
Każda litania, każda modlitwa, to nie tylko prośba. To także decyzja. Decyzja, że pozwalasz Bogu, aby zajął się tym, czego Ty nie możesz już zmienić. Święty Jan Paweł drugi jest tu Twoim towarzyszem – on modli się razem z Tobą i za Ciebie. Widzisz, w tym tkwi tajemnica świętych: oni nie zostawiają nas samych, ale idą obok, prowadząc nasze prośby do Boga.
Dlatego zachęcam Cię teraz do małego gestu – niech będzie to świadectwo Twojej wiary. Proszę napisz w komentarzu: „Oddaję moje troski Bogu”. To krótkie zdanie, ale bardzo mocne. Bo wypowiedziane publicznie, nawet tutaj, w tym miejscu, jest jak znak Twojej ufności, że Bóg działa i że nie jesteś sama.
Zatrzymaj się na chwilę, zamknij oczy i wyobraź sobie, że Twoje troski są jak kartka zapisana smutnymi słowami. Kładziesz ją teraz w dłonie świętego Jana Pawła drugiego , a on składa ją w ołtarzu Pana. I wtedy w Twoim sercu pojawia się lekkość, której dawno nie czułaś. To nie znaczy, że wszystkie problemy od razu znikną. Ale znaczy, że nie musisz już ich nosić sama.
Tak właśnie działa modlitwa. Ona nie zmienia od razu całego świata wokół Ciebie, ale zmienia Twoje serce, abyś mogła inaczej spojrzeć na swoje życie. I to jest cud – cud pokoju, cud nadziei, cud wiary, który już teraz rodzi się w Twoim sercu.
A jednak jest jeszcze coś więcej. Bo kiedy zaczynasz oddawać swoje troski Bogu, przez ręce świętych, wtedy rodzi się w Tobie także pragnienie wdzięczności i jeszcze głębszego zawierzenia. A o tym pragnieniu, które prowadzi do przemiany całego życia, chcę Ci powiedzieć w następnej części naszej modlitwy.
Wdzięczność i pełne zawierzenie.
Siostro droga, teraz nadszedł moment, w którym chcę Cię poprowadzić do czegoś bardzo ważnego – do wdzięczności i pełnego zawierzenia. Bo kiedy człowiek oddaje Bogu swoje troski, tak jak czynisz to dzisiaj w tej modlitwie, w sercu zaczyna rodzić się nowa przestrzeń. I ta przestrzeń domaga się jednego – aby wypełniła się wdzięcznością.
Pomyśl przez chwilę: jak wygląda Twoje serce, kiedy skupiasz się tylko na problemach? Jest ciężkie, obciążone, jakby przykryte kamieniem. Ale kiedy zaczynasz dziękować, nawet za najmniejsze rzeczy, kamień powoli zaczyna się odsuwać. Światło dociera głębiej i nagle widzisz, że Bóg naprawdę działał w Twoim życiu już tyle razy.
Dziękuj za każdy dzień, w którym obudziłaś się w zdrowiu. Dziękuj za rodzinę – nawet jeśli nie wszystko w niej jest takie, jak byś chciała. Dziękuj za chwile ciszy, za uśmiech, za każdy mały znak miłości, jaki otrzymałaś. Bo właśnie z wdzięczności rodzi się siła, która pozwala iść dalej.
Święty Jan Paweł drugi sam mówił, że „człowiek jest wielki nie przez to, co posiada, ale przez to, kim jest i czym dzieli się z innymi”. A wdzięczność jest dzieleniem się – to wyznanie wobec Boga: „Panie, widzę Twoje działanie i za nie Ci dziękuję”.
Zawierzenie natomiast to krok jeszcze głębszy. To nie tylko oddanie Bogu trosk, ale także zgoda na to, że On wie najlepiej. To jakby powiedzieć: „Boże, nawet jeśli nie rozumiem Twoich planów, ufam Ci całkowicie”. To trudne, wiem. Bo serce często chce samo decydować, kierować, zmieniać rzeczywistość. Ale zawierzenie to akt miłości – powiedzieć Bogu: „Ty jesteś moim Ojcem i wierzę, że prowadzisz mnie ku dobru”.
Zawierzenie nie oznacza bierności. Oznacza aktywną zgodę na Boże działanie. Oznacza, że nawet w chwilach ciemności powtarzasz: „Jezu, ufam Tobie”. I ta modlitwa ma moc przemieniać wszystko, bo Bóg nie pozostaje obojętny na serce, które ufa.
Dlatego teraz zapraszam Cię, abyś w swoim sercu wzniosła modlitwę wdzięczności i zawierzenia. Powiedz:
„Dziękuję Ci, Panie, za każdy oddech, za każdy promień słońca, za każdy dar, którym mnie obdarzasz. Zawierzam Ci całe moje życie, wszystkie moje troski i wszystkie moje radości. Ufam Ci, że prowadzisz mnie drogą, której teraz jeszcze nie rozumiem, ale która jest pełna Twojej miłości”.
Wyobraź sobie, że Twoja wdzięczność jest jak bukiet kwiatów, które składasz przed Bogiem. A zawierzenie – jak zapalona świeca, którą stawiasz na Jego ołtarzu. Kwiaty są darem miłości, a świeca światłem Twojej ufności. Razem tworzą obraz piękny i pełen pokoju.
Kiedy zaczynasz żyć w duchu wdzięczności, Twoje spojrzenie na codzienność zmienia się. To, co trudne, przestaje być tylko ciężarem, a staje się okazją do spotkania z Bogiem. To, co małe, nagle zaczyna nabierać znaczenia, bo widzisz w tym Jego obecność.
Wdzięczność otwiera drzwi do cudów. Zawierzenie daje sercu spokój. A razem prowadzą do pełni życia z Bogiem.
Ale wiesz, Siostro, to jeszcze nie jest koniec tej drogi. Bo gdy serce staje się wdzięczne i zawierzone, rodzi się w nim coś jeszcze większego – pragnienie świętości, pragnienie, by każdy dzień był coraz bardziej zanurzony w Bogu. A o tym pragnieniu, które jest ukoronowaniem naszej drogi modlitwy, powiem Ci w następnej części.
Owoc modlitwy: pragnienie świętości.
Siostro droga, doszłyśmy do tego momentu, w którym cała ta modlitwa – Twoje zawierzenie, Twoja ufność i Twoja wdzięczność – rodzi w sercu coś niezwykle pięknego. To pragnienie świętości. I nie chodzi tutaj o świętość rozumianą jako dalekie ideały, które zarezerwowane są tylko dla wielkich postaci Kościoła. Chodzi o świętość prostą, codzienną, pisaną Twoim życiem, Twoimi modlitwami, Twoimi łzami i uśmiechem.
Świętość to droga, na którą zaprasza Cię sam Pan Jezus. To nie jest luksus, to nie jest przywilej – to Twoje powołanie. Święty Jan Paweł drugi powtarzał całemu światu: „Nie lękajcie się być świętymi.” To wezwanie jest aktualne także dziś – dla Ciebie, dla mnie, dla każdego, kto klęka wieczorem do modlitwy i mówi: „Panie, bądź moją siłą.”
Kiedy modlisz się do Jana Pawła drugiego , powierzając mu swoje troski, uczysz się patrzeć na życie Jego oczami – oczami człowieka, który pomimo trudów, cierpienia i samotności, pozostał wierny Bogu do końca. To właśnie jest świętość: codzienne „tak” wypowiadane Bogu. Czasem w ciszy serca, czasem w płaczu, a czasem w radosnym śpiewie wdzięczności.
Świętość rodzi się w małych sprawach. W tym, że nie odpowiesz złością na złość. W tym, że przebaczysz komuś bliskiemu. W tym, że znajdziesz czas, by uklęknąć do modlitwy, choć zmęczenie mówi Ci coś innego. To takie drobne, zwyczajne decyzje, które budują w Tobie wielką świętość.
Pragnienie świętości jest też owocem wdzięczności. Bo kiedy widzisz, jak wiele Bóg już uczynił w Twoim życiu, rodzi się w Tobie naturalne pragnienie, by odpowiedzieć Mu miłością. A czyż nie tym jest świętość – by kochać Boga całym sercem i dzielić się tą miłością z innymi?
Pomyśl, jak wyglądałby Twój dzień, gdybyś zaczęła go od słów: „Jezu, dzisiaj chcę być święta na miarę mojego życia. Naucz mnie kochać w tym, co proste. Naucz mnie ufać w tym, co trudne. Naucz mnie przebaczać tam, gdzie boli.” Czy nie byłby to dzień przemieniony?
Święty Jan Paweł drugi nieustannie wskazywał nam drogę do świętości, a jego życie było dowodem, że można ją realizować w każdej sytuacji. Modląc się do niego, prosisz o wstawiennictwo, ale też o odwagę – by Twoje serce nie zatrzymało się na troskach, lecz potrafiło wznieść się ponad nie, ku Bogu, który jest źródłem pokoju.
I właśnie o to chodzi w tej litanii – by troski, które dzisiaj powierzamy, nie były ciężarem przygniatającym do ziemi, lecz ziarnem, które Bóg przemienia w świętość. Bo przecież On z każdej ciemności może wyprowadzić światło, z każdego bólu – nadzieję, a z każdej troski – drogę ku Niebu.
Dlatego teraz, Siostro, pomódl się w sercu takimi słowami:
„Panie Jezu, dzięki modlitwie do świętego Jana Pawła drugiego uczę się ufać, dziękować i zawierzać. A teraz proszę Cię, spraw, aby w moim sercu narodziło się pragnienie świętości. Niech każdy mój dzień będzie krokiem ku Tobie. Niech moja ufność, moja cierpliwość i moja miłość staną się świadectwem, że jesteś żywy i działasz. Naucz mnie być wierną Tobie we wszystkim, co robię.”
Tak, Siostro – świętość to nie coś dalekiego. To nie gwiazda poza zasięgiem. To codzienność, w której powtarzasz: „Panie, jestem Twoja.”
I właśnie w tym tkwi największy owoc tej modlitwy: Twoje serce nie zostaje z troskami, ale z nową nadzieją, nowym światłem i nowym pragnieniem – aby każdy dzień stawał się coraz bardziej święty, bo coraz bardziej zjednoczony z Bogiem.
błogosławieństwo.
Siostro droga, doszłyśmy do końca tej wspólnej drogi modlitwy. Oddałaś dziś świętemu Janowi Pawłowi II swoje troski, lęki i sprawy, które nosisz w sercu. Uczyłaś się ufać, dziękować, zawierzać i odkrywać pragnienie świętości. I wiesz co? Twoja modlitwa nie poszła w próżnię – została przyjęta przez Boga, który zawsze słucha, zawsze widzi i zawsze odpowiada.
Pamiętaj – Twoje serce nie jest samotne. Święty Jan Paweł drugi oręduje za Tobą w niebie, a Pan Jezus przyjmuje wszystko, co Mu powierzysz. Niech ta pewność rodzi w Tobie pokój, nawet jeśli Twoje oczy jeszcze nie widzą rozwiązania.
A teraz pragnę pobłogosławić Cię słowami pełnymi pokoju i nadziei:
Niech Bóg Ojciec przygarnia Cię do swojego serca i daje Ci poczucie, że jesteś Jego ukochaną córką.
Niech Pan Jezus, Zbawiciel i Lekarz duszy, otoczy Cię swoim miłosierdziem i nieustannie umacnia w Twoich trudnościach.
Niech Duch Święty rozlewa w Twoim sercu światło i odwagę, abyś każdego dnia szła drogą wiary i miłości.
Niech Maryja, Matka pełna czułości, bierze Cię za rękę i prowadzi do swojego Syna.
A święty Jan Paweł drugi niech modli się za Tobą i Twoich bliskich, abyście nigdy nie zabrakło Wam pokoju, siły i nadziei.
Idź więc w tę noc ze spokojem. Zostaw swoje troski przed obliczem Boga. Jego miłość czuwa nad Tobą. Jutro obudzisz się w nowym dniu, który będzie Jego darem – a Ty będziesz mogła powiedzieć: „Panie, jestem Twoja.”
Amen.
Dodaj komentarz
Komentarze